Życzmy sobie (nawzajem) wszystkiego najlepszego!
… bo życzenia się spełniają 🙂
„Charaktery” – wrzesień 2017
I teraz rozumiem, że pełnia życia to nie znaczy wszystko super i spełnienie wszystkich marzeń tak jak zaplanowałem…
… pełnia życia kojarzyła mi się dotychczas właśnie z takim „hajem”.. takim niezatapialnym pontonem na fali. Zawsze na górze, a ja w środku suchutki w ciemnych okularach ze szklanką w ręku. Tak też może być. Ale jak ponton się wywali i będę się topił i uciekał przed rekinem to też jest pełnia życia…
Im bardziej nie chcę czegoś stracić – tym mocniej to trzymam
Im mocniej trzymam – tym bardziej się to wyrywa, bo mocne trzymanie przecież boli, ogranicza ruch, swobodę.. i odkształca trzymaną powierzchnię, zostawia ślady…
Rozumiem to i puszczam… ważę w dłoni i patrzę jak zostaje lub odlatuje, wraca albo nie…
… smak spokoju i wolności. Jestem w domu.
Niepozorne początki.. Dopiero po czasie widać jakie były ważne. A gdy się działy, do głowy by nie przyszło co z nich będzie.. Takie małe inauguracje dzieją się co chwilę, mijają niezauważone, gdy energią nie zasilone gasną jak przelatujące meteory. Jak setki, tysiące nasion wirujących w kosmosie dookoła nas. I tylko z niektórych wyrasta cokolwiek. A co z resztą? Nie wzrosły wcale lub zakiełkowały i uschły.. Znaczy, że to nie był na nie czas? Nie byliśmy gotowi?
A gdy już zaistnieje zmiana, wydarzenie, gdy sycimy się owocem, wróćmy do początku. Czy w ogóle jesteśmy w stanie go znaleźć, umiejscowić w czasie, wyodrębnić słowa, gesty, spojrzenia, uczucia? Spróbujmy to sobie przypomnieć..
Każdy dzień, każda chwila, najdrobniejsze wydarzenie jest nowym początkiem. I nigdy nie wiemy co z niego wyrośnie. Zauważajmy te momenty, zatrzymujmy się i patrzmy, słuchajmy, czujmy.. Nasza uważna postawa może zmienić sytuacje i spowodować zupełnie inną rzeczywistość..
Właśnie mija dwa lata od początku mojej przygody z myśleniem wizualnym. Jedna z wielkich niespodzianek w moim życiu. Dziękuję Ania, dziękuję Bartek!