Nie było tak, jak piszą poeci
Nie widziałem uśmiechu, co w przestworza leci
Nie słyszałem słów „Kochane dzieci…”
Raczej rybkę na brzegu życia, co wypadła z sieci
Ciężka to praca
Gdy się do ziemi wraca
Inny rodzaj samości
Każdy w swojej bezsilności
Ani złości
Ani radości
Dużo miłości
Więc to już…
Lecz ciągle jesteś tuż, tuż
Mój osobisty Anioł Stróż
Nie każdy będzie tak samo
Dziękuję za ostatnią lekcję
Żegnaj, czy do zobaczenia Mamo?