książę i żebrak

dwie strony tej samej monety
jak w magnesie przeciwności
trochę mężczyzny kawałek kobiety
smutki i radości

chcenia – niechcenia
góry i doły
sprzeczne pragnienia
myśli chochoły

a przecież to w sumie
tylko cząstka przyrody
nieuchwytny obłoczek pary
nad powierzchnią wody

efekt motyla

skrzydła motyla
rozchylam
w poczwarkę wstydliwą
wnikam

zatrzepocz raz jeszcze
porusz powietrze
zmieniając świat

krótkie dreszcze
oh i o
w teksasie deszcze
dają

Oh!

w jednej chwilce
nabita na szpilce
wysycha pogoda
na ziemię opada
kruchych skrzydeł uroda

czy jest taka zasada
z której wynika
że w motylarni się nie dotyka?

Złotniki

Każda łza
wartości niejednego karata
tak bogata
choć ich duża waga
czasem ciąży w sercu

Złoty deszcz wciąż pada z nieba
rozpuszcza złote łzy
nic nie trzeba
początki i końce
nie ma ja nie ma ty

TesTy

Dowiadując się w praktyce co naprawdę chcę w życiu robić, uświadamiam sobie – często ze zdziwieniem – czego robić nie chcę.

A przecież warto jeszcze pamiętać, że życie to ciągła zmiana..
Ta sprawa chyba nigdy nie będzie odfajkowana!

Nauka

Są dwa rodzaje nauki. Od zewnątrz i od wewnątrz. Ten pierwszy uznawany jest za najlepszy lub nawet jedyny. Toteż ludzie uczą się poprzez dalekie podróże, oglądanie, czytanie, uniwersytety, wykłady – uczą się dzięki temu, co wydarza się poza nimi. Człowiek jest istotą głupią, która musi się uczyć. Dokleja więc do siebie wiedzę, zbiera ją jak pszczoła i ma jej coraz więcej, użytkuje ją i przetwarza. Ale to w środku, co jest „głupie” i potrzebuje nauki, nie zmienia się.

Wiedza, którą się tylko obrasta, niczego w człowieku nie zmienia albo zmienia go jedynie pozornie, z zewnątrz, jedno ubranie zmienia się na inne. Ten zaś, kto uczy się poprzez branie w siebie, przechodzi nieustanne przemiany, ponieważ wciela w swoją istotę to, czego się uczy.

~ Olga Tokarczuk, Prawiek i inne światy

busy

siedzę jak przy autostradzie
w centrum miasta
wokół ruch
ciągle narasta
a rzeczy puch
zbliża się do prędkości światła

bioloradary
wlepiają kary
stresem
gdy połowa drogi staje się kresem

siedzę tu sam
a efekt dopplera
w sercu doskwiera

palec grzebalec

Rośnie mi głowie palec – grzebalec
skierowany w dół
czasem naciska serce jak walec
czasem brzuch rozgrzebuje na pół

Lepiej nie grzebać – ostrzega mnie ciotka
jeszcze w coś wdepniesz
pchając łapy do środka

I tak to przecież w sobie mam
chcę poznać co
granice ram
emocji dno

Wchodzi mi palec ręka ramię głowa
końca brak
cały się w sobie chowam
zostaję tak

Miała kobita racje
wchodzenie do wewnątrz zapewnia atrakcje
lecz bać się nie ma czego
bo strach to nie ja a moje ego

nad horyzont

Długo wspinałem się na szczyt
a tam zobaczyłem kolejne
na dziś wysokie zbyt

właśnie tak
wiedzie mój szlak

przez góry
pomiędzy nimi mury
skąd to wszystko się wzięło?!

dojdę donikąd

stanę się lekki jak piórko
wzniosę się nad podwórko
wysoko
zna to już moje oko