schodzę po schodach Kelvina
coraz niżej…
i niżej…
zbliżam się do zera
coraz bliżej…
i bliżej…
Mimo to faluję jak Schrödinger śpiewa
Odnaleźć się nie mogę, bo Heisenberg nie da
Wysyłam energię tak jak Plancka kwanty
Lecz każda cząstka spotka drugą – anty
Nigdy się nie zatrzymam, choćbym bardzo chciał
Fluktuacje próżni, promieniowanie tła
Jestem gdzieś w pobliżu, lecz nikt nie wie gdzie
W zwiniętym wymiarze
W równoległym świecie
Albo w czarnej dziurze
Na pewno nie w biurze
