Inaczej

Wybierając się na rower zauważyłem, że nie działa licznik…

Jak mam jechać bez licznika – zacząłem się martwić – nie będę wiedzieć ile kilometrów przejechałem, z jaką średnią prędkością, no i jak szybko w danej chwili się poruszam… Zawsze jeździłem z licznikiem!

Po chwili zadałem sobie pytanie – po co idę jeździć? – aby nakarmić swoje  ego parametrami jazdy? A może po coś więcej?

…pojechałem bez licznika… nieprawdopodobne, ile ograniczeń umysłowych sam sobie nakładam!

Zacząłem szukać rutynowych czynności, aby je robić inaczej niż dotychczas. Poczucie dyskomfortu to również dobry sygnał do powrotu do uważności 🙂