(Ty)dzień

A gdyby tak każdy dzień w miesiącu inaczej się nazywał?
I mielibyśmy cztery miesiące w toku na cztery pory roku?

Każda nie-dziela nie dzieliłaby tygodnia, bo byłaby jedyna, niepodobna
Dalej po-nie-działek, tak rzadki, nie byłby tematem ironicznej gadki
No i w-to-rek nie trwałby nijaki, będąc w punkt trafiony, właśnie taki
Śro-da, gdyby nie w środku mijała, tygodnia by nie zabijała
I cz-wartek byłby tak warty, jak pierwszy, a nie czwarty
Piątek, piątuniem mógłby się nadal tytułować, by do reszty wyjątków pasować
A sobota weekendowa, byłaby jednocześnie w każdy dzień od nowa

Cała reszta dni nie dojrzałych do nazwania, byłaby okazją do ich ciągłego świętowania..

Oficjalnie pewnie tak nie będzie, ale u mnie i u Ciebie może działać… wszędzie…